Jeden z najsłynniejszych polskich żeglarzy znów stanie za sterami „Pogorii”. Krzysztof Baranowski w lipcu i we wrześniu pokieruje żaglowcem w pięciu rejsach po Morzu Śródziemnym.
Krzysztof Baranowski jest bez wątpienia żeglarzem-legendą. W latach 60. wziął udział w pionierskiej wyprawie jachtem „Śmiały” do Ameryki Południowej. Później dwukrotnie opłynął samotnie świat i jako pierwszy polski żeglarz pokonał jachtem Przylądek Horn. Dowodził też żaglowcami, a wyjątkowo związany jest z „Pogorią”. Żeglarz jest jednym z inicjatorów jego budowy, a później wieloletnim kapitanem. Dowodził m.in. w rejsie do Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego. Stworzył i prowadził również Szkołę pod Żaglami, w której młodzież łączy naukę z pływaniem na żaglowcu. W lipcu, po pięciu latach przerwy, legendarny żeglarz znów poprowadzi „Pogorię”.
– Przez ostatnie trzy lata brałem udział w remoncie „Poloneza” i przygotowaniach do samotnych regat OSTAR – opowiada Krzysztof Baranowski. – Jeszcze na początku roku trenowałem na Atlantyku i zrobiłem rejs kwalifikacyjny. Niestety właściciel jachtu powiedział, że z powodu wybuchu wojny w Ukrainie nie udostępni mi jednostki. Wtedy na rozmowę zaprosił mnie Bogusław Witkowski, prezes Pomorskiego Związku Żeglarskiego – armatora „Pogorii” i zaproponował objęcie funkcji kapitana. Propozycję przyjąłem z przyjemnością, ponieważ żaglowiec jest mi bardzo bliski. Jestem pełen optymizmu, że rejsy przyniosą dużo satysfakcji i załodze, i kapitanowi.
Żeglarz poprowadzi w tym roku pięć rejsów – trzy w lipcu i dwa we wrześniu. W jednym z nich wezmą udział kandydaci na członków załogi stałej i oficerów wachtowych, dla których Krzysztof Baranowski stworzył program szkolenia.
– Jest on dosyć standardowy i zawiera wszystkie manewry, które trzeba umieć wykonać – wyjaśnia kapitan. – Czyli m.in. człowiek za burtą, dochodzenie, odchodzenie, stawanie w dryf. Na pewno dużo czasu poświęcę na pływanie na żaglach.
Jak będą wyglądać rejsy pod dowództwem Krzysztofa Baranowskiego?
– Hołduję zasadzie, że żagle są do tego, żeby żeglować – mówi. – W związku z tym maksymalnie będę je wykorzystywać. Jeżeli chodzi o skład załogi, to inaczej się pływa z dorosłymi, inaczej z młodzieżą. Za każdym razem potrzebna jest jednak dyplomacja, żeby wszyscy byli zadowoleni.
Krzysztof Baranowski nie wraca na „Pogorię” tylko na lipcowe i wrześniowe rejsy, ma też inne plany.
– Chciałbym znów poprowadzić Szkołę pod Żaglami – zapowiada. – Wstępnie zarezerwowałem „Pogorię” na realizację takiego rejsu jesienią przyszłego roku. Problemem jest tylko brak sponsorów. Idea mojej Szkoły pod Żaglami jest taka, że rejs jest nagrodą za całoroczny wolontariat, w związku z czym uczestnicy nie płacą. Dlatego potrzebuję funduszy i mam nadzieję, że uda się je zgromadzić. Na szczęście jest życzliwość ze strony armatora.
Autor Jędrzej Szerle
Zdjęcie: arch. Szkoły pod Żaglami
Źródło https://zeglarski.info/