Rejs Szkoleniowy STS Pogoria Fabryka Naukowców

W dniach 19-26 sierpnia 2023 roku uczestnikami rejsu była młodzież Fabryki Naukowców. Dla Kapitana Wiktora Wróblewskiego oraz załogi stałej była to niesamowita przygoda współpracować z tak utalentowaną i ciekawą młodzieżą. Zapraszamy do wywiadu z Panią Katarzyna Janus – Założycielką i Prezes Zarządu Fabryki Naukowców, która opowie Wam jak narodził się pomysł organizacji takiego rejsu oraz czego nauczyli się młodzi naukowcy podczas żeglarskiej wyprawy po Morzu Liguryjskim.

Na co dzień Fabryka Naukowców organizuje kursy i szkolenia dla młodzieży nauk ścisłych z programowania oraz robotyki. Jak powstał pomysł na organizację rejsu na STS Pogoria?

– W zeszłym roku osobiście miałam przyjemność popłynąć w rejs Pogorią. Była to dla mnie niesamowita przygoda i nowe wyzwanie. Wtedy właśnie pojawił się pomysł, że taki rejs to genialna propozycja dla młodzieży. Świetna szkoła życia, nie tylko żeglarskiego. Taki trochę survival na morzu.

– A Fabryka Naukowców już od dłuższego czasu wychodzi poza ramy placówki stricte związanej z programowaniem i robotyką. Słuchamy naszych klientów, obserwujemy rynek, staramy się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom dzieci, młodzieży, rodziców. Od kilku lat, w odpowiedzi na sugestie naszych klientów, organizujemy kolonie, obozy, zimowiska. Wiele razy w ankietach uczestnicy wskazywali, że chcieliby wyjazd żeglarski, więc idealnie się złożyło.

– Osobną kwestią jest oczywiście fakt, że rejs na żaglowcu nie odbiega od naszej misji. Ideą która od początku przyświecała Fabryce Naukowców jest rozwijanie w młodzieży pasji do nauk ścisłych, nauka poprzez doświadczenia. Nie chcę teraz nikogo wystraszyć, ale czy żeglarstwo nie jest najlepszym sposobem na naukę fizyki?

Jak uczestnikom spodobał się rejs oraz czego się nauczyli?

– Nie będę oryginalna ale nie sposób pominąć wchodzenia na reje. Wchodzenie na reje jest przeżyciem ekstremalnym i wyjątkowym – i choć bez punktu odniesienia może nie robi aż takiego wrażenia, ale jak sobie uświadomimy, że młodzież wchodzi po pionowej, ruszającej się drabince na wysokość mniej więcej 10 piętra, a następnie na szczycie wykonuje konkretne zadania (np. wiąże węzły, zwija żagle), to naprawdę ciężko to przebić. Na Bombram (najwyżej położony żagiel rejowy) było tak wielu chętnych, że musieliśmy robić zapisy.

– Ale nie tylko reje. Świetnym i podkreślanym przez młodzież doświadczeniem była możliwość wykonywania każdej pracy na Pogorii, bycia rzeczywiście częścią załogi, a nie pasażerem statku. Szorowanie podług, prace bosmańskie, przygotowanie posiłków, nie rola gości, ale załogi, odpowiedzialnej za wszystko począwszy od gotowania i uzupełniania papieru w toaletach, po nawigację i sterowanie. Funkcjonowanie w rytmie statku wyznaczanym przez wybijane szklanki i wachty. Wszystko toczyło się zupełnie inaczej, niż na lądzie, to była niezwykła przygoda także dla osób z już sporym doświadczeniem żeglarskim.

Które ze szkoleń żeglarskich zapamiętaliście najbardziej?

– Obserwując młodzież mogę śmiało powiedzieć, że zapamiętali wszystkie szkolenia bardzo dobrze! No może poza kwestią używania klamek, więc koniecznie musimy popłynąć ponownie. Szybko poznali takielunek, procedury, nawigację, wypełnianie dziennika jachtowego. Spore wrażenie robiły szkolenia z bezpieczeństwa, zachowania się w trudnych sytuacjach, szczególnie z ewakuacji i wchodzenia na tratwę ratunkową. Uczestnicy w pierwszej kolejności musieli odpowiednio ustawić tratwę na morzu (przewrócić ją), a następnie po kolei do niej wejść. Nawet przy braku zagrożenia oraz na spokojnym morzu, nie jest to łatwe zadanie. Niektórzy poszli krok dalej i próbowali to zrobić w pełnym ubraniu! Myślę, że to było bardzo ważne doświadczenie choć mam nadzieję, nigdy nam się nie przyda!

Czy Pani jako organizator po rejsie widzi w uczestnikach zmianę?

– Ja jestem pod ogromnym wrażeniem i pełna uznania dla młodzieży. To było fascynujące obserwować zmiany jakie następowały z każdym dniem, z każdą kolejną wachtą. Osoby, które nie znały się wcześniej, z różnych środowisk, niektóre mieszkające za granicą, w ciągu kilku dni stworzyły zespół. Wspólna praca na żaglowcu uczy zaufania i pokazuje, że razem możemy więcej. Uczestnictwo w pracach pokładowych wymaga wspólnego działania, podejmowania szybkich decyzji, optymalnego podziału zadań oraz klarownej komunikacji. Każda osoba jest niezwykle ważna i każda praca, nawet ta z pozoru błaha, jest konieczna i na wagę złota. Uświadamiamy sobie, że żadna z osób, nawet mająca całą wiedzę, nie jest w stanie sama, w pojedynkę zrealizować rejsu.

– Podczas rejsu uczymy się odpowiedzialność za siebie i resztę załogi, nie można spóźnić się na zbiórkę, zaspać, bo przecież przygotowujemy śniadanie dla wszystkich. Jedne osoby śpią, inne w tym czasie pilnują kursu, odpowiadają za ster, są na tzw „okach” czyli wypatrują co jest na horyzoncie. Życie na żaglowcu uczy też pokory i szacunku. Jedna osoba wstaje o 3:50 bo ma wachtę, a inna właśnie w tym czasie śpi, kolejna zaraz pójdzie spać. Jesteśmy na małej przestrzeni, śpimy obok siebie, do tego wysokie temperatury. Warunki nie są najłatwiejsze, ale to od nas wszystkich zależy, jak sobie z tym poradzimy.

– Praca na żaglowcu jest też fajną kuźnią kadr, możliwością rozwijania talentów przywódczych, kształtowania liderów. Młodzi ludzie mogli się sprawdzić w roli starszych wacht, wspierali oficerów, przydzielali członkom wacht zadania. Można powiedzieć, że byli managerami małych zespołów. To kolejne, niezwykle przydatne doświadczenie dla młodych ludzi.

A co było najtrudniejsze?

Tu chyba też nie zaskoczę, ale upały. Temperatury wszystkim dawały w kość, dlatego kolejny rejs zaplanowaliśmy w okresie ferii zimowych. Serdecznie zapraszamy.

Foto uczestnicy rejsu

Cała galeria z rejsu Kliknij tutaj>>

Z Katarzyną Janus rozmawiała Katarzyna Orłowicz