STS Pogoria rejsy 2022

W tym roku na pokładzie „Pogorii” będzie pływało i szkoliło się 40 grup. Na legendarnym żaglowcu znajdą się zarówno nowe twarze, jak i starzy znajomi.

Już 19 marca „Pogoria”, pod flagą Pomorskiego Związku Żeglarskiego, wypłynie z Gdyni w rejs na Morze Śródziemne, które będzie jej głównym akwenem w najbliższym czasie. W 2022 roku szkolić się będzie 40 grup, łącznie blisko 1900 osób. Większość z nich, zgodnie z realizowaną przez żaglowiec misją, to będzie młodzież. Niektórzy kolejny raz popłyną w rejs, np. uczniowie z V Liceum Ogólnokształcącego im. Księcia Józefa Poniatowskiego w Warszawie.

– Młodzieży bardzo potrzebne są rejsy na „Pogorii” – tłumaczy Aleksandra Żychlińska, nauczycielka z V LO w Warszawie. – Podczas nich młody człowiek wiele się uczy – m.in. współpracy i pomagania sobie wzajemnie. Kiedyś spytałam uczniów, jaką wycieczkę by wybrali spośród wielu możliwości. Odpowiedzieli, że tylko wyprawę „Pogorią”, bo tam nauczyli się odpowiedzialności i widzieli konsekwencje swoich działań. Na wiosenny rejs błyskawicznie znaleźli się chętni i nie mieliśmy problemu ze skompletowaniem załogi. Zebraliśmy też zainteresowanych popłynięciem jesienią. Młodzież już nie może się doczekać.

Na „Pogorię” wiosną wrócą też młodzi ludzie współpracujący z Fundacją Rejs Odkrywców. To organizacja, w której jednym z celów jest promowanie wolontariatu i postaw prospołecznych

– Pływamy od 2012 roku i sądzimy, że morze jest wspaniałe rzeczą – zarówno dla nastolatków z problemami i z trudniejszych rodzin, jak i tych uzdolnionych i udzielających się społecznie – mówi Beata Wilewska z Fundacji Rejs Odkrywców. – Rejsy na „Pogorii” są dla młodych ludzi zwieńczeniem ciężkiej pracy, związanej na przykład z poprawieniem ocen czy zaangażowaniem w wolontariat. Idea wychowania morskiego idealnie w ich przypadku się sprawdza. Morze i żeglowanie to wyzwanie, pozwala sprawdzić swoje siły, doświadczyć bycia w załodze oraz zmusza do współpracowania ze sobą. Często widzimy u nich naprawdę duże zmiany.

Na pokładzie legendarnego żaglowca nie zabraknie też nowych twarzy. Jedną z grup tworzyć będą uczniowie ósmych klas z warszawskiej Szkoły Podstawowej Żagle, prowadzonej przez Stowarzyszenie Sternik.

– Miałem okazję dwukrotnie być na Pogorii ze starszą córką i było to bardzo inspirujące doświadczenie, zwłaszcza pierwszy rejs, w którym uczestniczyła cała klasa z gimnazjum – mówi Adam Pawłowicz, inicjator rejsu. – Obecnie mój syn kończy ósmą klasę i pomyślałem, że to bardzo ważna cezura i warto byłoby zamknąć ten etap w życiu fajnym, integrującym akcentem. Z rejsów z córką wiem, jak wartościowe są takie wyprawy, uczą dyscypliny, porządku i samodzielności. Dla chłopaków w tym wieku to są ważne doświadczenia i umiejętności.

Choć większość rejsów jest skierowana do młodzieży, na pokładzie „Pogorii” znajdą się też dorośli. W październiku w rejs po Morzu Śródziemnym popłynie grupa wodniaków skupionych wokół Krakowskiej Fundacji Żeglarstwa, Sportu i Turystyki „Hals”. Dla części z nich będzie to pierwszy kontakt z żaglowcem.

STS Pogoria
Foto Tadeusz Lademann źródło https://zeglarski.info/

– Z „Pogorią” znamy się od blisko dwudziestu lat i nie jest to pierwszy rejs Fundacji, ale 30 procent uczestników będą stanowiły nowe twarze, ściągnięte przez znajomych, którzy pływali z nami wcześniej – opowiada Krzysztof Bobrowicz, prezes Fundacji. – Co jakiś czas mamy potrzebę wypłynięcia nie tylko na małej łódce, ale też na żaglowcu – to zupełnie inny rodzaj przygody. Życie w większej grupie, wspólne wachty, spotkania w czasie wolnym w kubryku to niesamowite przeżycie. Rejs pozwala naładować baterie, a jak z niego wrócimy, to od razu pada pytanie: kiedy kolejny? Po zejściu z pokładu czuję wielką energię i zupełnie inaczej patrzę na codzienność.

Wiernymi przyjaciółmi „Pogorii” są też lekarze i nauczyciele akademiccy uczelni medycznych z grupy Eskulap, których miłością do żaglowców zarazili założyciel Bractwa Żelaznej Szekli Adam Jasser oraz wybitny kardiochirurg i żeglarz Marian Zembala.

– Dla stałych uczestników taki rejs jest żelaznym punktem w kalendarzu, który koniecznie trzeba zrealizować – zapewnia Marcin Wojtkowski z grupy Eskulap. – Pozwala on człowiekowi całkowicie się wyłączyć i odizolować od rzeczywistości. To taki reset dla mózgu. Wypływamy 10 km od brzegu, komórki przestają działać i wszyscy są wolni i szczęśliwi. Każdy z nas, nawet docenci i profesorowie, obiera ziemniaki i myje toalety oraz pokłady bez mrugnięcia okiem. A w kolejnym roku z sentymentem wraca na pokład.

źródło tekstu Żeglarski.info

autor tekstu Jędrzej Szerle

zdjęcia Tadeusz Lademann