Zastanawialiście się kiedyś jak może wyglądać rejs szkoleniowy, na którym znajdują się uczniowie dwóch różnych szkół?  W dniach 3-10 czerwca 2023 roku młodzież z Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Czackiego oraz XV Liceum Ogólnokształcące im. Narcyzy Żmichowskiej w Warszawie odbyła swoją żeglarską przygodę pod skrzydłami Pogorii! Jak wyglądało codzienne życie na żaglowcu, jakie najlepsze momenty zapamiętali z wyprawy oraz ile w jednym czasie było osób na rejach. Te szczegóły zdradzi nam Andrzej Wegner. Zapraszamy do wywiadu!

Czy uczniowie zostali wymieszani pomiędzy szkołami przy podziale wachy?

-Wachty nie były wymieszane – tak woleli sami uczestnicy. Między obowiązkami jednak integracja międzyszkolna szła bardzo dobrze. Wachta pierwsza oraz czwarta złożona była ze żmichowiaków, natomiast drugą oraz trzecią stanowili czackiewicze. Szeregi wacht zasilili także opiekunowie pracując ramię w ramię z uczniami.

Jak podobało Wam się codziennie życie na żaglowcu?

-Życie na żaglowcu pomaga zakosztować zupełnie innego świata, trochę nieznanego na lądzie. Załoga na żaglowcu to jeden organizm, którego części – wachty – wykonują bardzo istotne dla całości zadania. Takie poczucie daje satysfakcję z każdej, nawet najbardziej pozornie błahej czynności. Tydzień w załodze daje szansę na zżycie się z Pogorią, ze sobą. Nadaje też konkretny rytm całej dobie, uczy doceniać chwile odpoczynku i nie marnować czasu na sprawy tego niewarte.

Trzy największe atrakcje rejsu to?

-Pierwszą i chyba największą atrakcją rejsu był sam żaglowiec. Ale jeśli wymienić coś bardziej konkretnego, to dla załogi była to okazja wejścia i pracy na rejach. Świadczy o tym fakt, że pod koniec rejsu liczba załogantów pracujących na nich równocześnie wyniosła 22 osoby.

-Drugie wydarzenie, to wspaniała zabawa delfinów przy dziobie Pogorii. Choć nie wszyscy mieli okazję zobaczyć to na żywo, załoga długo jeszcze oglądała nagrane filmiki.

-Trudno sklasyfikować kolejne ciekawe wydarzenia, czy aktywności, decydując o trzecim miejscu. Ciekawa była możliwość kąpieli przy Sainte-Marguerite, ale też nocne i świtowe wachty z gwiazdami, czy wstającym Słońcem. Utkwi nam w pamięci także akcja próby podjęcia czapki Kapitana, która wpadła do morza podczas stawiania topsla. Pomimo wzorowych działań całej załogi niestety czapki tej nie udało się podjąć. Działania jednak były kolejnym ćwiczeniem na wzór alarmu „człowiek za burtą”.

Jakie porty odwiedziliście i które z nich najbardziej Wam się podobały?

-Rejs rozpoczął się w Imperii i zdaniem wielu było to jedno z najbardziej malowniczych, jeśli nie najpiękniejsze miasteczko, jakie mieliśmy okazję zobaczyć. Być może była to ta pierwsza miłość ujrzana na włoskim wybrzeżu – urzekające wąskie uliczki i przejścia wijące się na zboczach wzgórza, na którym Imperia jest położona. Każde z miejsc miało jednak w sobie coś wyjątkowego! Kolejnym odwiedzanym miejscem było francuskie Saint-Tropez, do którego z Pogorii stojącej na kotwicy dowiezieni zostaliśmy pontonami. Szlakiem żandarma – wspaniałej roli Louisa de Funèsa – przemierzaliśmy uliczki i place. Odwiedziliśmy – również z kotwicowiska – Cannes, miejsca, którego chyba nie trzeba przedstawiać. Tam bez trudu odnaleźliśmy pośród znakomitości światowego kina polski ślad – dłoń Andrzeja Wajdy odciśniętą w chodniku. Następnego dnia wylądowaliśmy także na pobliskiej wyspie Sainte-Marguerite. Na tej skalistej wyspie oprócz pięknej plaży stoi zamek, który pełnił rolę między innymi więzienia. To w nim umieszczony był między innymi tajemniczy Człowiek w żelaznej masce – według niektórych przypuszczeń brat Ludwika XIV. Płynąc na wschód powróciliśmy na włoską część wybrzeża i zawinęliśmy jeszcze do Sanremo. Piękny port i piękne miasto. Najbardziej znane chyba z występów Anny German na Festiwalu Muzycznym w Teatrze Ariston. Znaleźliśmy tam także inny polski ślad – tablicę pamiątkową w miejscu, gdzie przebywał pod koniec swojego życia Józef Ignacy Kraszewski. A dom ten znajdował się zaraz obok willi Alfreda Nobla. Ostatnim etapem była żegluga do Genui. Tam niestety musieliśmy się nazajutrz po dopłynięciu wyokrętować. Przed odjazdem jeszcze udało się pojechać do historycznej części miasta razem z Porto Antico i starówką. Jak można się przekonać po tym opisie – rejs był bardzo obfity w odwiedzone miejsca.

 Jak podobała Wam się załoga stała oraz Kapitan?

-Cała kadra Pogorii z Kapitanem Zdzisławem Kuźmińskim na czele stanowiła zgraną ekipę. Każdy z oficerów krok po kroku wprowadzał swoją wachtę w życie żaglowca. Jak zaszła potrzeba, przyjmowaliśmy sugestie, co może iść lepiej, a kiedy szło świetnie, razem cieszyliśmy się z dobrze wykonanych zadań! Wiele załóg mogłoby coś takiego powiedzieć, a z pewnością my – trafiliśmy na najlepszego Kapitana i najlepszą kadrę oficerską pod śródziemnomorskim niebem.

Z Andrzejem Wegnerem rozmawiała Katarzyna Orłowicz

Więcej zdjęć z rejsu Kliknij TUTAJ>